My Webblog: escort bayan adana
Mathura w czasie Janmastami nie jest najspokojniejszym miejscem. Świadczyć może o tym np. fakt, iż nie udało się nam wyjść na peron :). Jeszcze jak pociąg wjeżdżał na stację, ludzie zaczęli wskakiwać do niego w biegu, ale dopiero jak się zatrzymał zaczęło się prawdziwe piekło. Zostaliśmy porwani przez strumień ludzi i wepchnięci z powrotem w głąb wagonu. Na szczęście miejscowi pomogli nam w ostatniej chwili wyskoczyć na przeciwną stronę pociągu.
Po wdrapaniu się na peron zobaczyliśmy ogromną ilość koczujących tam wyznawców Hare Kriszny, między którymi przeciskały się krowy ;).
Zrobiliśmy szybki rajd pieszy po hotelach, aby znaleźć taki który odpowiada naszym standardom, zarówno cenowym, jak i tym higienicznym. Krótki odpoczynek, późny obiad w restauracji ulicznej i jedziemy na obchody święta Jnmastami. Tym razem naszym środkiem transportu była riksza.
Dojechaliśmy rikszą pod Holy Gate, stąd musieliśmy udać się dalej pieszo. Wpierw jednak uwagę naszą przykuły małpy, swobodnie biegające po fasadzie budynku ;). Równie sielski widok zapewniała spotkana niedaleko dalej krówka przy paśniku :).
Aby wejść do świątyni musieliśmy wpierw pozbyć się butów i obmyć. W środku natomiast panowała atmosfera radosnego oczekiwania, jako że za chwilę (o 0:00) miały uchylić się drzwi Altaru i ukazać się w nich bóstwo. Nie było to jednak spokojne oczekiwanie, tłum zachowywał się bardziej jak na koncercie rockowym, zaraz przed wejściem zespołu na scenę – każdy próbował zająć jak najlepsze miejsce. Uroku dodawał fakt, iż scena ta była transmitowana przez narodową telewizję.
W momencie odsłonięcia bóstwa zaczęło się prawdziwe pogo! Niestety przez te 5 minut oczekiwania zdążyliśmy się już zapoznać z dwoma hindusami, którzy teraz postanowili być naszymi przewodnikami po świątyni i w radosnym uniesieniu wcisnęli nas w sam środek tłumu krzycząc PHOTO! PHOTO! PHOTO! NOW! Co pewien czas wyciągali nas stamtąd pytając czy widzieliśmy już bóstwo i, nie mogąc usłyszeć odpowiedzi, zmieniali odrobinę kąt natarcia lub punkt docelowy i wpychali nas z powrotem ;).
Co ciekawe, impreza była o tyle kulturalna, że posiadała dwie strony – męską i damską. Co oczywiście nie przeszkodziło naszym przewodnikom wciskać nas również w tę damską część :). A oto i nasi przewodnicy:
Wreszcie, wyczerpani, wróciliśmy ok.2am do hotelu i poszliśmy spać. Wszak następnego dnia czekał nas dalszy ciąg przygód we Vrindawan!
Najnowsze komenty