Audio clip: Adobe Flash Player (version 9 or above) is required to play this audio clip. Download the latest version here. You also need to have JavaScript enabled in your browser.
Dzisiejszy kawałek muzyki też jest w Pundżabi. Tytuł – Pardesi – oznacza “Foreginer”, czyli “obcy”. A teraz, do sedna!
W Jaisalmer zjawiliśmy się trochę po 1 am. Miasto było o tej porze opustoszałe. Po długim łomotaniu w drzwi udało się nam dostać do hostelu. Następnego dnia rano ruszyliśmy zdobyć fort.
Wpierw udaliśmy się zwiedzić pałac Maharadży. Nie jest on tak zachwycający jak pałac w Jodhpur, niemniej warto tam zajrzeć.
Z dachu pałacu można było zobaczyć, poza miastem leżącym u stóp fortu, także otaczającą miasto pustynię usianą ogromnymi wiatrakami, pracującymi na wojskowe potrzeby.
Po zwiedzaniu pałacu powłóczyliśmy się nieco wewnętrznymi uliczkami fortu.
Wnet dotarliśmy do drugiej głównej atrakcji Jaisalmeru – dżinijskich świątyń.
I jeszcze więcej!
Ponieważ tak bardzo lubicie oglądać zwierzątka, postaram się Was nie zawieźć i tym razem. Teraz jednak mieszkańcy świątyni byli trochę inni niż poprzednio. Cóż – dbajmy o różnorodność – ejoy!
Potem udaliśmy się do kilku agencji turystycznych, ponieważ chciałem zakosztować miejscowego specjału – camel safari. W końcu stanęło na Gangesh Travels z ceną 950Rs za 1 i 1/2 dnia. Wrażenia i zdjęcia w następnym poście :p.
Po zjedzeniu obiadu (thali za 100Rs), zrobieniu zakupów na markecie, wybraliśmy się jeszcze raz do fortu, aby obejrzeć zachód słońca (lub – w moim przypadku – porobić zdjęcia fortu w ładnym świetle ;)). Wyniki:
I na koniec – autoportrecik ;).
Cya!
Turbanik to miałeś przedni :)
A co niektóre nietoperki wyglądały tak, jakby je ktoś porozciągał i do ściany przykleił:)
Może po prostu netoperki nie są zbyt ruchliwe za dnia? Za to w nocy… :p